SZTUKA WALKI BEZ WALKI

Wieści ze świata MMA, K-1, Grappling, BJJ, Muay Thai, Jiu Jitsu, Krav Maga, Karate.
Dla prawdziwych pasjonatów mieszanych sztuk walki - dopóki walczysz jesteś zwycięzcą.
 
Posty: 117
Dołączył(a): piątek, 7 maja 2010, 00:00

Post przez KosinhoB » piątek, 7 maja 2010, 18:40

Kung-fu, aikido czy karate to nie tylko efektowne uderzenia lub pchnięcia, jak pokazują w filmach. To także filozofia, doskonalenie zdolności duchowych

Sztuki walki Wschodu są dziś wszechobecne, oglądamy je w kinie, w grach komputerowych, a wśród znajomych bez trudu znajdziemy kogoś, kto je ćwiczył. W wielu filmach i grach służą demonstracji siły bohaterów. Tymczasem jest to przekłamanie idei wschodnich sztuk walki. "Ucząc się sztuki walki, przede wszystkim uczysz się być dobrym człowiekiem" - mówią Chińczycy.

Wu-wej, czyli niedziałanie

- Jaki jest twój styl? - pyta Bruce'a Lee jeden z zawodników w drodze na wyspę, na której ma się odbyć turniej w "Wejściu smoka" (1973). - To sztuka walki bez walki - odpowiada Lee i zgadza się wziąć udział w pojedynku na plaży, którą akurat mijają. Kiedy przeciwnik wsiada do łodzi, żeby tam popłynąć, Bruce odwiązuje go, zostawiając za statkiem. W ten sposób wygrywa, unikając starcia.

Założyciel aikido - japońskiej sztuki walki wręcz - Morihei Ueshiba doznał oświecenia, staczając w 1925 roku pojedynek z uzbrojonym w drewniany miecz oficerem marynarki, który go wyzwał. Ueshiba stanął do walki z pustymi rękami i w odpowiedzi na ciosy wykonywał wyłącznie uniki. Wygrał, bo zmęczony napastnik nie był już w stanie atakować. Mistrz aikido nawet go nie dotknął.

Obydwa przykłady to zastosowanie w praktyce jednej z najsłynniejszych zasad chińskiej filozofii - "wu-wej", czyli niedziałania. Wspomina o niej już ojciec taoizmu Lao-Cy w słynnej "Księdze drogi i cnoty" z V wieku p.n.e. Adepci każdej dalekowschodniej dyscypliny uczą się, że walczy się tylko wtedy, gdy to konieczne, a najlepszą obroną wcale nie jest atak, ale unikanie walki, a nawet ucieczka. - Sztuki walki w ogóle nie powinny być używane do atakowania, tylko do samoobrony - uczą mistrzowie. Kungfu czy karate możemy zatem postrzegać nie tylko jako zestaw efektownych uderzeń, kopnięć czy rzutów, ale jako stosowaną filozofię.

Moda na sztuki walki oraz moda na taoizm czy zen, które wybuchły na Zachodzie w latach 60. i 70., to dwie strony tego samego medalu, bo ćwiczenia i medytacja są nierozłączne.

Sztuka wojenna

W zachodniej, rycerskiej tradycji najbardziej cenimy zwycięstwo odniesione w równej walce. Taka na przykład kusza umożliwiająca byle ciurze zabicie rycerza została w 1139 roku zakazana przez sobór laterański w walkach między chrześcijanami. W Azji od zawsze było jednak inaczej. "Najważniejszym zadaniem podczas prowadzenia wojny jest krzyżowanie planów strategicznych przeciwnika, nieco mniej ważne jest burzenie jego sojuszów, na trzecim miejscu dopiero jest pokonywanie go w walce" (tłum. Jarek Zawadzki) - uczył już Sun Zi, autor najstarszego na świecie podręcznika wojowania "Sztuki wojennej" z V w. p.n.e.

Sypanie piaskiem w oczy, kopnięcia w krocze, uderzenia we wrażliwe punkty ciała - to żelazny repertuar sztuk walki. Przyparty do muru mistrz może się ratować, improwizując broń ze wszystkiego, co mu się nawinie pod rękę - fenomenalnie pokazuje to w swoich filmach Jackie Chan.

Z chytrą taktyką wiąże się jeszcze jedna zasada - prawdziwy mistrz walk Wschodu niechętnie chełpi się swoimi umiejętnościami. Dzięki temu wrogowie go lekceważą i kiedy zmuszony jest walczyć, ma przewagę zaskoczenia.

Jedność ciała i ducha

W zachodniej tradycji ciało i duch są rozdzielne. "To, co się z ciała narodziło, jest ciałem, a to, co się z Ducha narodziło, jest duchem" (Jan 3,6) - mówi Jezus. Z tej pary ważniejszy jest oczywiście duch. "Nie bójcie się tych, którzy zabijają ciało, lecz duszy zabić nie mogą. Bójcie się raczej Tego, który duszę i ciało może zatracić w piekle" (Mt 6,28).

Tymczasem w Azji ducha i ciało ludzkie postrzega się jako całość, a doskonalenie fizycznych i duchowych zdolności idzie w parze. Zaczęło się to bodaj w Indiach, czego przykładem jest joga - połączenie medytacji i ćwiczeń fizycznych. W chińskim taoizmie ćwiczenia uznawano za jeden ze sposobów osiągnięcia nieśmiertelności, obok modlitw, eliksirów czy diety. I tak jest do dziś, czego dowodem są tłumy Chińczyków, zarówno młodych, jak i starych, ćwiczących w parkach taijiquan (tai chi chuan) czy qigong, żeby do ostatnich dni utrzymać formę.

Nie jest przypadkiem, że jedna z najsłynniejszych odmian kungfu narodziła się razem z buddyzmem Chan (Zen) właśnie w klasztorze - w Shaolin Si - a przyczynił się do tego buddyjski misjonarz z Indii Bodhidarma, który na początku VI wieku miał wprowadzić ćwiczenia fizyczne, żeby rozruszać się po długotrwałych medytacjach. I nawet jeśli to legenda, a Chińczycy ćwiczyli kung fu na długo przedtem, to element doskonalenia ducha pozostaje dziś we wschodnich sztukach walki bardzo silny, odróżniając je od zachodniej szermierki czy boksu.

Ćwiczenia z medytacją łączą bohaterowie niezliczonych filmów walki, od Bruce'a Lee po Stevena Seagala. Najlepszym okiełznanie ducha pozwala panować nad materią i siłami przyrody. Łamanie desek i kruszenie cegieł, co naprawdę - jak pokazują mistrzowie sztuk walki - leży w zasięgu ludzkich możliwości, to nic przy lataniu czy zadawaniu ciosów na odległość będących specjalnością bohaterów dalekowschodniej literatury i filmów (mentor Luke'a Skywalkera z "Gwiezdnych wojen" mistrz Yoda nieprzypadkowo ma oblicze sędziwego Azjaty, oczywiście pomijając uszy).

Tajemnica i fascynacja

Zasada wu-wej, przebiegła taktyka i postrzeganie istoty ludzkiej jako całości, to wartości, których odpowiedników trudno dopatrzyć się na Zachodzie. Dołożyć możemy jeszcze aurę tajemniczości, która otacza sztuki walki. Bierze się ona stąd, że azjatyccy władcy patrzyli na nie niechętnie, bo znający kung fu czy karate chłopi potrafili sobie radzić z regularną armią, więc trudniej było nad nimi zapanować. Trenowanie sztuk walki było zakazywane, toteż robiono to w ukryciu, a tajemnic stylów walki zazdrośnie strzeżono. Dopiero burzliwe przemiany ekonomiczne i społeczne na przełomie XIX i XX wieku sprawiły, że azjatyccy mistrzowie wyszli z podziemia. Większość uprawianych dziś stylów nabrała ostatecznego kształtu właśnie w tym okresie.

Fascynację wschodnimi sztukami walki wywołało na Zachodzie "kino kopane" - egzotyka, niezwykła sprawność i żelazna wola bohaterów - ale bardzo rzadko tłumaczy ono, o co tak naprawdę chodzi w sztukach walki i rzadko pokazuje coś więcej niż efektowne popisy.

Powrót do Sporty walki

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 0 gości